6 stycznia 2014

Rozdział 5 "Mam was dość!"

~*~*~
Dziewczyna słyszała jak chłopak ją goni, lecz nie przestała biec. W końcu złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Violu, przepraszam - powiedział zasmucony.
- Nie obchodzi mnie twoje przepraszam! Nie rozumiesz, że mnie ranisz? Najpierw ze mną zrywasz, a chwilę potem całujesz Ludmiłę. Ty byłeś zazdrosny, jak przytuliłam Leona, to co ja mam czuć. A zresztą, co mnie to obchodzi. Nie jesteśmy razem.
- Viola…
- Muszę iść. Mam zajęcia z Beto - przerwała chłopakowi i odeszła zostawiając go samego.
Gdy dziewczyna weszła do Studia pierwszą osobą, którą zobaczyła był Leon. Podbiegła do niego i wtuliła się w jego ramiona. Potrzebowała tego, a wiedziała, że on jej pomoże. Brunet przyglądał się tej sytuacji. Teraz to jego serce pękło…
~*~*~
Dziewczyna szła przez park. Ruda rozmyślała… nad wszystkim zaczynając od pogody kończąc na zajęciach w Studio. Była do tego stopnia zamyślona, że nie zauważyła roweru, który jechał z na przeciwka. Los chciał, by tam tędy przechodził również chłopak. Brunet widząc zagrożenie jakim był wypadek ukochanej niczym Superman pobiegł ku niej. Uratował ją w ostatniej chwili. Nikt nie chciał myśleć co by było, gdyby tam tędy nie szedł. Dziewczyna wtuliła się w jego ramiona szepcząc niewyraźne “Dziękuję Maxi”...
~*~*~
Chłopak szedł oszołomiony przez szpitalny korytarz. Podszedł do recepcji.
- Szukam Soffie Rodriguez.
- Jest pan z rodziny?
- Nie, ale…
- Więc nie może pan wejść.
- To moja dziewczyna.
- Przykro mi - powiedziała niezbyt przekonująco pielęgniarka.
Chłopak zrezygnowany usiadł na krześle i myślał nad tym, że to może być koniec, a on nie zobaczy tej najważniejszej osoby w swoim życiu…
~*~*~
Diego podszedł do Leona, gdy ten wracał do domu.
- Mógłbyś się od niej odczepić? - spytał wkurzony brunet.
- To samo pytanie mógłbym zadać tobie. Nie widzisz, że ją ranisz? - odpowiedział na atak szatyn.
- Słuchaj, Violetta jest moja i jeśli jeszcze raz zobaczę was razem to tobie się oberwie, a nie jej.
- Grozisz mi? - spytał groźnie Meksykanin.
Diego spoliczkował jego twarz, lecz ten nie pozostał mu dłużny. W końcu zaczęła się walka na "śmierć i życie". Po chwili zobaczyła to Violetta.
- Możecie się uspokoić? - spytała dziewczyna rozdzielając ich - Chyba nie macie dwóch latek, żeby tak załatwiać sprawy. O co chodzi?
- O ciebie - powiedział jak zwykle szczery Hiszpan.
- Co? - spytała z nie dowierzaniem szatynka - Naprawdę moglibyście się uspokoić. Mam was dość! Jednego i drugiego! -powiedziała, odeszła, a oni popatrzyli po sobie robiąc niezwykle dziwne miny.
~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki… Najkrótszy ze wszystkich, no ale cóż. Wena niezbyt duża…
Dzisiaj mam urodziny babci więc pewnie nic nie napiszę ;/
Wczoraj byłam po prezent dla niej więc też cały dzień nic nie napisałam, a w sobotę umówiłam się z koleżanką więc tak ;D
No to kończę ;)

3 komentarze:

  1. boskie!!! napisz nexta i zrób LEONETTE błagam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu
    viola-stajesieodwazniejsza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dłuższe proszę :3
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń

MOI KOCHANI CZYTELNICY ♥