28 grudnia 2013

Rozdział 1 "...muszę przybliżyć się do Diego"

~*~*~
Fran siedziała w parku czekając na Marco. Ubrana była w miętową sukienką z krótkim rękawkiem, co było wielkim błędem - oczywiście z powodu pogody. Dziewczyna na rozgrzanie kupiła sobie gorącą kawę.
- Fran, przeziębisz się. - powiedział chłopak i oddał jej bluzę.
- Dzięki - odpowiedziała Włoszka i przytuliła się do chłopaka.
Szli razem aż do samego Studia. Pierwsze zajęcia mieli z Gregorio, więc oznaczało to wycisk już na samym początku dnia.
- Hej Viola! - zawołała Fran i opuściła Marco.
- Cześć Fran. Co tam u ciebie?
- Spoko, ale... - przerwała i odwróciła się.
- Okropnie dziś wyglądasz - zaczepił Camilę, która właśnie doszła do dziewczyn nie kto inny jak Broadway.
Rudej wcale to nie ruszyła ta uwaga. Odwróciła się plecami i ruszyła w stronę sali z wysoko podniesioną głową.
~*~*~
Diego podszedł do szatynki i zakrył jej oczy.
- Diego, wiem że to ty - dziewczyna od razu rozpoznała swojego chłopaka.
- Ehh… Chciałem ci zrobić niespodziankę. - powiedział zasmucony chłopak i pocałował ją w policzek.
- Idziemy na spacer - powiedziała i wzięła go za rękę.
Szli przez cały park, gdy nagle chłopak odezwał się.
- Chodź. Zaprowadzę cię w jedno, fajne miejsce.
- Ale nie za długo! Tata się wścieknie. - powiedziała Violetta.
- Tylko pięć minut - powiedział chłopak.
Gdy minęło równo pięć minut dotarli na miejsce.
- Tu jest pięknie - oznajmiła zachwycona szatynka. Znajdowali się w starym teatrze. Dla niej było to szczególnie ważne miejsce - jej mama tu występowała, a Diego doskonale o tym wiedział.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ciebie kocham powiedziała.
Ich usta zbliżały się. Dzieliły ich dwa milimetry, milimentr. On przełamał tą barierę. Ich usta złączyły się, a ona poczuła jego ciepło. Nigdy nie czuli się tak dobrze. Nie liczył się czas, nic się nie liczyło. Tylko oni...
~*~*~
Algo se enciende de nuevo… Te słowa krążyły po głowie nauczycielki, która próbowała napisać piosenkę. Część słów miała już napisane, lecz z melodią zawsze ma kłopot.
- Angie? - wzdrygnęła się na ten głos.
- Pablo? Co ty tu robisz? - spytała zaskoczona.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że tylko ja siedzę po nocach w Studio.
- Piszę piosenkę. - odpowiedziała Ancheles
- I jak ci idzie? - zapytał zaciekawiony.
- Słowa już mam, ale nie mogą skomponować melodii.
- Pokaż to… - powiedział.
Zaczął grać, a ona zaśpiewała.
 Si te sientes perdido en ningun lado
Viajando a tu mundo del pasado
Si dices mi nombre yo te ire a buscar...
Si crees que todo esta olvidado
Que tu cielo azul esta nublado
Si dices mi nombre te voy a encontrar...
Es tan fuerte lo que creo y siento
Que ya nada detendra este momento
El pasodo es un recuerdo
Y los sueńos crecen siempre creceran
Ya veras que algo se enciende de nuevo
tiene sentido intentar
cuando estamos juntos
algo se enciende de nuevo
tiene sentido intentar
cuando estamos juntos
cuando estamos juntos


- Dziękuję - powiedziała cicho i wyszła.
~*~*~
- Leon! Jak dobrze, że jesteś - krzyknęła blondyna i przytuliła się do chłopaka.
- Co się stało kochanie?
- Otóż ja, Ludmiła Ferro mam plan - oznajmiła, co zaciekawiło chłopaka.
- Zamieniam się w słuch - odpowiedział Leon.
- Leon musimy rozbić Diegolette. Dobrze wiem, że ją kochasz, a ty wiesz, że ja kocham Diego.
- To jest ustalone. Wiadomo, że tylko udajemy - powiedział niezaskoczony.
- No więc musimy po prostu zrobić tak, aby na 100% ich związek się rozpadł. Ja uważam, że trzeba ich oddalić od siebie i jednocześnie przybliżyć do nas. Musisz przybliżyć się do Violetty, ja muszę się przybliżyć do Diego, a z innymi musimy zawrzeć rozejm jako cała grupa. Jasne?
- Ok. No to do dzieła. Zaczynamy jutro.
- A co zaczynamy? - spytał Andres podchodząc z całą grupą.
- Rozejm z Violettą, Diego, Fran, Cami i tak dalej - powiedziała Ludmi.
- Ale po co? - spytała Lara.
- Bo tak. Macie tak zrobić i koniec. Powinniśmy trochę spoważnieć, a nie zachowujemy się jak dzieci w przedszkolu. No to zgoda? - spytał Leon i wystawił rękę.
Grupa mruknęła i podała mu ręce na znak zgody.
~*~*~
Po zajęciach, gdy Maxi otworzył szafkę ze środka wypadł list w jasno różowej kopercie. Pachniał ładnymi, dziewczęcymi perfumami. Był sam więc postanowił go przeczytać.
Drogi Maxi!

Piszę do Ciebie, ponieważ sama nie mam odwagi, aby ci to powiedzieć. Może zacznę najprościej jak mogę: Podobasz mi się.
Znam ciebie od przedszkola. Zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. W każdej sprawie mogę na Ciebie liczyć, ale… ja dalej już tak nie mogę! Nie mogę traktować ciebie jak przyjaciela, ponieważ kocham Cię i czuję do Ciebie coś więcej. 
Nigdy nie sądziłam, że mogę się w Tobie zakochać, a jednak. Po tylu latach przyjaźni, żalenia się tobie i zaufania, niestety muszę zakończyć tą przyjaźń.
Mimo, że to nie jest typowy list miłosny, to przepraszam cię za niego. Zbyt Cię kocham, by być z tobą tak blisko, jeśli nie mogę być jeszcze bliżej. Nie traktuj mnie z tego powodu źle. Po prostu zrozum.
    Twoja Cami ♥

3 komentarze:

  1. Świetny !
    Czekam na next,!
    Muszą się zbliżyć ^^
    Pozdrawiam... ;>
    Gabi <333
    PS: Weryfikację wyłącz.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;>
      Aaaa.. Co toweryfikacja? (głupia ja ;____;)

      Usuń
  2. Super rozdział :3
    Już czytam następny <3

    OdpowiedzUsuń

MOI KOCHANI CZYTELNICY ♥